Jako dziecko ważne było dla mnie mieć najlepsze oceny. Z czasem zrozumiałam, że najlepsze oceny w szkole nie są konieczne, by być szczęśliwym człowiekiem. Z takim nastawieniem wychowuję dzieci. Chcę żeby miały swoje ulubione przedmioty, zajęcia, które robią. Z drugiej strony nie panikuje, gdy mają średnie oceny. Zależy mi na tym, by wieczorem po szkole miały dobry kontakt ze sobą i z nami -rodzicami.
Niestety dzisiaj był jeden z tych gorszych dni, kiedy trzeba było zareagować. Moja córka uwielbia matematykę, angielski, nie lubi historii. Pomimo jej niechęci do nauki historii bardzo lubi swoją nauczycielkę. Z odpowiedzi ustnych ma średnie oceny, ale dwa sprawdziany napisała na najniższą możliwą ocenę. Zbliża się koniec semestru. Przed świętami kupiłam jej dodatkowy podręcznik, z większą ilością zdjęć, żeby było jej łatwiej się uczyć. Miała przed końcem półrocza poprawić pierwszy sprawdzian.
Przed świętami mieliśmy w domu przygotowania, więc się nie uczyła. Przez święta mieliśmy gości, wiec też nie było czasu na naukę. Ostatni weekend przed piątkowym sprawdzianem poczytała trochę. Po weekendzie wieczorami bawiła się z bratem. Powiedziała, że już wszystko wie.
Dzisiaj, w ostatni wieczór przed dniem poprawki, jakoś nadal nie było jej spieszno do historii. Kilka razy jej przypomniałam żeby powtórzyła sobie to, co przeczytała.
– Mamo teraz zjem babkę, którą w szkole dostałam od koleżanki na jej urodziny
– Mamo teraz zjem kolację – a po kolacji – Teraz chcę się jeszcze napić.
Zaczynało mnie to już mocno denerwować. Jutro poprawka, dziecko ma trudną sytuację na koniec semestru i nadal nie pali się do nauki.
– Powiedz mi, co do tej pory przeczytałaś – cisza. Córka udaje, że nie mówię do niej.
– Przynieś książkę i pokaż mi, co przeczytałaś. Na co padła odpowiedź. – Nie bo będę płakać.
Skończyło się tym, że poszła do pokoju i zamknęła drzwi. Tutaj już się mocno zdenerwowałam.
Powiedziałam:
– Jak nie będzie jutro poprawy wypisuję cię z pianina. – Nie byłam z siebie zadowolona, bo akurat lubię u niej to, że robi to co lubi. A pianino sama świadomie wybrała i zrezygnowała na rzecz pianina z innych kolidujących zajęć.
Poprosiłam męża, by zajarzał do niej, bo byłam mocno wzburzona. Córka mężowi też nie chciała nic powiedzieć.
Po jakimś czasie wyszła z pokoju i pokazała w książce, co przeczytała do tej pory. Trzy strony z dwudziestu. Obydwoje z mężem byliśmy w szoku.
– Jutro jest poprawka, jeśli będzie ta sama ocena znikają wszystkie zabawki z Twojego pokoju. – Córka była we łzach. Zabawki – pojedyncze znikały u nas gdy dzieci były małe. Zaczęły znikać od momentu, gdy roczny syn uderzył siostrę metalowym samochodzikiem, a małej polała się krew. Samochodzik zniknął. Potem gdy dzieci się kłóciły zabawki lądowały na kilka godzin lub kilka dni na strychu. Z czasem dzieci zauważyły, że nie warto się długo kłócić i szybko się przepraszały. Dzisiaj groźba znikających, na jakiś czas, zabawek stała się znowu realna po latach.
Przyznam szczerze, że bardzo źle się czułam z tym całym wieczornym zajściem. Jednak mam też świadomość, że córka powinna nauczyć się obowiązków w życiu. I tak, jak nie przywiązuję znaczenia do samych piątek to jednak najniższa nota jest poza moją granicą akceptacji. Szczególnie, że nie wynika to z braku uzdolnień, a z lenistwa. W dorosłym życiu, nawet gdy moje dziecko będzie się spełniać w swojej pasji to i tak będzie musiało wykonywać czynności, które mniej lubi. Czy to w pracy zawodowej, czy w prowadzeniu własnej firmy.
Córka zaczęła się uczyć. Skorzystałam z relaksującej kąpieli. W czasie, gdy byłam w łazience, mąż podpowiedział córce, na co ma zwracać uwagę. Po kąpieli zajrzałam do pokoju córki.
– Kocham Cię mamo. – Powiedziała
– Ja też Cię kocham i przykro mi jest, że muszę ci mówić takie rzeczy. – Potem pomyślałam sobie, że jak zostawię tylko to zdanie w powietrzu, zrzucę na nią całą odpowiedzialność za moje odczucia. Dodałam więc po chwili. – Tylko tak zdecydowałam i dotrzymam tego, co powiedziałam. Jeśli chcę żebyś wyrosła na silną kobietę z charakterem, która wie czego chce i to osiąga, to ważne jest żebyś nauczyła się czasem pracować…albo często. – Na koniec dodałam – Kocham Cię mimo wszystko.
Jaki był efekt?
Córka siedziała nad książką do późna w nocy.
Po kilku dniach pojawiła się ocena – z najniższej możliwej noty na środkową.
W kolejnym tygodniu córka miała kolejny sprawdzian z historii i drugą poprawkę. Poprawkę również dobrze napisała. Na koniec semestru ma już wystawioną pozytywną ocenę.
Nauczycielka bardzo się ucieszyła, że mała zaczęła uczyć się historii. Bardzo się cieszyłam, że mogłam jej pogratulować 🙂
Bycie mamą nie zawsze jest łatwe. W życiu wysyła się czasem dwuznaczne sygnały. Koleżanka zwróciła mi uwagę, że dziecko otrzymało ode mnie mylące informacje. Z jednej strony, że oceny nie są ważne, a z drugiej, że jednak są. Dodała też, że ważne są jasne zasady.